„Kościół a świat”

Konferencja druga:

 Kolejnym tematem podjętym w naszej refleksji będzie próba przeniesienia zasady dialogu, określającej relację Kościoła do świata bezpośrednio na nasz osobisty i jednostkowy grunt. Zatem znaczenie pojęcie „Kościoła” zostanie tutaj zawężone do własnego życia, zwłaszcza do tego, co w tym naszym życiu dokonuje się z inspiracji duchowych, co jest darem łaski wiary, życia, obecności we wspólnocie Kościoła oraz co stanowi nasze najgłębsze przekonania, pragnienia, duchowe aspiracje.

Już na samym początku trzeba zauważyć, że pierwsze doświadczenie świata mamy już w sobie samym. To wewnątrz nas przebiega pierwsza linia tej relacji. A zatem musimy z wielkim realizmem i pokorą przyjąć fakt naszej przynależności do świata. Żyjemy, myślimy i czujemy także jego reguły przeniknięte tajemnicą „bezbożności i nieprawości”. Na szczęście, dzięki łasce Bożej nie jesteśmy całkowicie zanurzeni w ten świat. Choć odczucie tej łaski przybiera dramatyczny stan rozdarcia. Konstytucja Gaudium et spes: „Dlatego człowiek jest wewnętrznie rozdarty. Z tego też powodu całe życie ludzi, czy to jednostkowe, czy zbiorowe, przedstawia się jako walka, i to walka dramatyczna między dobrem i złem, między światłem i ciemnością. (nr. 13).  Warto jednak w tym miejscu zauważyć, iż trzeba najpierw przestać bać się tego wewnętrznego rozdarcia. Jest on wbrew pozorom zdrowym objawem, że nie należymy do świata. Co więcej, doświadczenie to podlega mechanizmowi rozwoju, a to oznacza pogłębienie jego dramatyzmu. Konstytucja dodaje: „Co więcej, człowiek odkrywa, że jest niezdolny zwalczać skutecznie o własnych siłach napaści zła, tak że każdy czuje się jakby skrępowany łańcuchami” (nr. 13).

Prawdziwa droga wiedzie nie przez proste recepty, lecz przez bolesne odkrywanie własnej całkowitej bezradności. Dopiero taki ból czyni nas otwartymi: „Ale sam Pan przyszedł, aby człowieka uwolnić i umocnić, odnawiając go wewnętrznie i wyrzucając precz „księcia tego świata” który trzymał człowieka w niewoli grzechu1” (nr. 13). Bez tego fundamentalnego nastawienie wszystko inne może być całkowicie chybione i pozorne. Dopiero w tym miejscu przytoczymy zasadę i regułę, które mogą okazać się dla nas niezwykle pomocne. Została sformułowana przez św. Ignacego z Loyolę. Choć powstała cztery wieki przed soborem, to jednak umieszczona w tym samym Duchu, dodajmy Duchu Świętym. Została ona nazwana zasadą życzliwości i zrozumienia. Stanowi poniekąd drzwi otwierające dostęp do ćwiczeń ignacjańskich.  Ustala zasadniczą relację pomiędzy dającym ćwiczenia a tym, kto je przyjmuje. Oto jej brzmienie: „ Aby zarówno dający Ćwiczenia Duchowne, jak i przyjmujący je bardziej pomagali sobie wzajemnie i postępowali [w dobrem], trzeba z góry założyć, że każdy dobry chrześcijanin winien być bardziej skory do ocalenia wypowiedzi bliźniego, niż do jej potępienia. A jeśli nie może jej ocalić, niech spyta go, jak on ją rozumie; a jeśli on rozumie ją źle, niech go poprawi z miłością; a jeśli to nie wystarcza, niech szuka wszelkich środków stosownych do tego, aby on, dobrze ją rozumiejąc, mógł się ocalić” (Ćwiczenia duchowe, przestroga, 22) .

Z tą przestrogą kryje się głęboka mądrość i bolesne doświadczenia samego Ignacego. Sam bowiem wielokrotnie był oskarżany o herezje            o poddany inwigilacji Inkwizycji. Jednakże prawdziwe i głębokie przyjęcie tej zasady może dokonać przewrotu kopernikańskiego we wszystkich naszych  relacjach z bliźnimi (można analogicznie mówić też o zasadzie życzliwości    w dialogu wewnętrznym). Już samo jej sformułowanie wskazuje na uniwersalny charakter. Nie zawęża się ani do samych ćwiczeń, ani nawet do relacji międzychrześcijańskich. Podkreślona zostaje skłonność do ocalenia wypowiedzi bliźniego, ostatecznie chodzi bowiem o ocalenie bliźniego. Skłonność oznacza nie jakieś przykazanie, nakaz, lecz wewnętrzne nastawienie, jakiś sposób myślenia, rozumienia. Nie możemy tego jednak mylić z jakimś bezkrytycznym aplauzem, naiwnością czy wręcz z głupotą. Ignacy mówi: bardziej skory do ocalenia niż do potępienia. Jest wiec wyraźny proces rozeznania, uwagi, krytyczności.

Ukazane zostaje zatem prawda, że skłonność, o którą chodzi, jest dojrzałym owocem naszej wiary, jedności z Bogiem, po prostu bycia chrześcijaninem. Jest raczej znakiem dojrzałości, bycia „dobrym chrześcijanin”. Wszystkie nasze problemy z tą skłonnością, a czasami wręcz skłonność przeciwna do potępienia, wyrażają, jak bardzo jesteśmy jeszcze w drodze ku dojrzałości. Trzeba także przyjąć, że przejawem tej niedoskonałości będzie ta zasada rozumiana nawet jako pewien nakaz i pragnienie, o które trzeba walczyć, mając świadomość mocy przeciwnej skłonności obecnej w ludzkiej naturze.

Zwróćmy jeszcze uwagę  na stwierdzenie, iż „trzeba z góry założyć” tę chrześcijańską skłonność do ocalenia wypowiedzi bliźniego. Nie jest to tylko pewna figura retoryczna, mówiąca o pewnej naturalnej konieczności wynikania. To „z góry” ma też sens głęboko duchowy wskazujący na źródła tej postawy. Pewne bowiem naturalne zachowania mogą to niejako imitować. Na przykład nieśmiałość oraz płynące z różnych przesłanek   przyznawanie racji, konformizm (wtopienie się w głos większości, w to co modne), relacje podwładny-przełożony.  Szybko jednak widać powierzchowność takiej postawy, wewnętrzne napięcia i sprzeczności, zniewolenie i zahamowanie, łatwość wybuchu buntu lub poczucie niższości.

Ta skłonność, ten specyficzny rys myślenia musi być owocem autentycznego spotkania z Bogiem, gdy bowiem sam człowiek doświadcza tej ocalającej skłonności ze strony Boga. To cecha miłosierdzia. Zazwyczaj rozumiemy je jako pochylenie się Boga nad ludzką słabością. Tutaj jest czymś więcej, ma jakieś nowe światło, nowy dynamizm. To nie tylko przekroczenie ludzkiej grzeszności, lecz odkrycie w człowieku fundamentalnego dobra. Bóg, który ufa człowiekowi, zawierza siebie.

Dalsza część reguły ukazuje jak bardzo ta skłonność do ocalenia przybiera postać konkretnych działań. Pierwsze z nich brzmi prosto: „ A jeśli nie może go ocalić, niech spyta go, jak on ja rozumie”. Oto, jak w doskonały sposób soborowa kategoriach „wsłuchiwania” się w świat, głębszego rozumienia tego, co w nim się dzieje, czytanie „znaków czasu”, zostaje tutaj spełniona. Wysiłek rozumienia, refleksji potrzebny jest z obu stron. Daje także bezcenny czas, nie pozwalając działać impulsywnie i odruchowo. Bardzo wiele sprzeczności, konfliktów skończyłoby się już w tym miejscu        i nie nabrało gwałtownych rozmiarów. Różnica bowiem tkwi pomiędzy obroną swego zdania, gdy jest się atakowanym, a wyjaśnieniem go, głębszym rozumieniem.

Już ten wspólny wysiłek rozumienia przygotowuje następny krok: „a jeśli on rozumie ją żle, niech go poprawi z miłością” Tkwiący w błędzie ma szansę refleksji, ustawienia na płaszczyźnie szukania prawdy, a nie tylko uporczywego bronienia swojej racji. Ten, który ma obowiązek mówienia prawdy, ma czas na podjęcie intencji działania z miłością, dla dobra adresata. Dalekie jest to od tzw. „mówienia prosto z mostu”, pewności siebie: ja mam rację i to wystarczy. Rodzi się oczywiście pytanie: czy ma też miłość?

Ostatni krok wydaje się szczególnym potwierdzeniem, jak obie strony w takim dialogu mogą dojrzewać. Czytamy u św. Ignacego: „A jeśli nie wystarcza, niech szuka wszelkich środków stosownych do tego, aby on dobrze ją rozumiejąc, mógł się ocalić”. W tym właśnie szukaniu wszelkich środków okazuje się, jak bardzo chodzi nam o ocalenie samego człowieka. Wspomnijmy tutaj znowu soborową naukę o inkulturacji, o szukaniu nowego języka, sposobu drogi przekazu w docieraniu z prawdą Ewangelii. Niedościgłym horyzontem tego szukania jest Ofiara Chrystusa, w której Bóg wyraża jak bardzo szuka człowieka. Tak praktycznie dokonuje się rozróżnienia błędu od osoby, która w nim tkwi.

Ignacjańska zasada życzliwości sformułowana została na bardzo konkretną okoliczność ćwiczeń duchowych. Choć ma bardzo uniwersalne znaczenie, bardzo wyraża napięcie pomiędzy Kościołem a światem. Jest dający rekolekcje, który wypowiada prawdę Ewangelii, i jest przyjmujący lub broniący się przed tą prawdą. To, że jako chrześcijanie mamy często rację w spotkaniu z logiką świata, nie jest żadną naszą zasługą, jest nam dane. Ta reguła pokazuje, jak bardzo ważne jest zdanie. Najpierw broniące nas przed pychą i wyniosłościom, a dalej uczące nas dialogu miłości.

 Ks. Jan

Dodał: Karol
2021-12-05

Msze święte

  • W każdą niedzielę i święta:

    • godz. 7:30
    • godz. 9:00
    • godz. 11:00 (msza dla dzieci)
    • godz. 18:00

    Codziennie:

    • godz. 17:30

    Nabożenstwa fatimskie:

    • każdego 13 dnia miesiąca od maja do października o godz. 18.00
  • Transmisja LIVE Polecane strony Wsparcie dla parafii

    Komunikaty

    KANCELARIA PARAFIALNA

    KANCELARIA PARAFIALNA CZYNNA WTORKI I CZWARTKI  OD GODZ. 18.15 – 18.45. NUMER TELEFONU  33 8159111  

    Czytaj więcej »

    Komunikat Biskupa Diecezji Bielsko-Żywieckiej W związku z zagrożeniem epidemiologicznym W tym trudnym czasie zagrożenia, kierujemy się wiarą, miłością bliźniego oraz roztropnością  Opierając się na wiedzy epidemiologicznej wiemy, że najgorsze jest tuż przed nami. Dlatego zobowiązujemy wszystkich wiernych naszej diecezji oraz księży do przestrzegania następujących zaleceń: 1. Zgodnie z decyzją Episkopatu Polski Biskup Bielsko-Żywiecki udziela dyspensy […]

    Czytaj więcej »

    PARAFIALNA PORADNIA PRZYGOTOWUJĄCA DO ŻYCIA W RODZINIE I MAŁŻEŃSTWIE

    Przy naszej parafii działa ,parafialna poradnia przygotowująca do życia w rodzinie i małżeństwie Spotkania odbywają się w auli domu katechetycznego po wcześniejszym umówieniu telefonicznym. tel. kontaktowy :  512 316 708      

    Czytaj więcej »

    Projekt i wykonanie: